piątek, 26 kwietnia 2013

PŁYWAJĄCY BURDEL - czyli "Statek miłości" w rzeczywistości



„Idę na rozmowę kwalifikacyjną… na statek” – powiedziałam rodzicom. Nastąpiła pełna spokoju i zrozumienia chwila ciszy. „Czy Ciebie K****A, pogrzało?!” – odpowiedział mi bez emocji tata marynarz.
W sumie nie spodziewałam się innej rekcji. Zawsze na wzmiankę o statkach pasażerskich burczał coś o idiotycznym pomyśle i pływającym burdelu. O ile pierwsze mogłam zrozumieć i zwalić na garb ojcowskiej troski to drugi epitet jakoś nie bardzo do mnie przemawiał. „TAM KAŻDY Z KAŻDYM!” – krzyczał. „Ale ja nie jestem KAŻDY!” – odpowiadałam zła. „Jak chcesz… jak się sama nie przekonasz, co to za gówno to i tak mi nie uwierzysz?”. 99% naszych rozmów na temat mojej nowej pracy tak się kończyło. Przywykłam. Groźby i prośby spowszedniały. „Nie może być do cholery, tak źle. Znam siebie. Wiem, że, mnie to dotyczyć nie będzie. Koniec. Kropka!”.
Dużo wody upłynęło, gdy na mojej drodze pojawiła się Pani M. Moja klientka. Nie widziałyśmy się po raz pierwszy, ale mimo to nie miałam pojęcia, czym się zajmuje oprócz ciągłego odbierania jednej z dwóch komórek. Dziś przyszła do mnie na kolejny zabieg. Powiedziałam, że widzimy się po raz ostatni, bo wypływam w długi rejs. I zaczęło się…
Ku mojemu wielkiemu zdumieniu okazało się, że ma dużo wspólnego z ludźmi morza i wie sporo o pracy na statkach pasażerskich. Niestety potwierdziła to wszystko, o czym mówił mój tata. „Pływający burdel”. Ostrzegła, żebym uważała, żebym nie dała się wciągnąć w jakieś romanse (sprawa, dla mnie i tak jest oczywista, ale co tam). „Tam nie ma uczuć, tam jest tylko sex. Niektórym to wystarcza. Faceci na statku są straszni. Wiem, bo spotkałam ich osobiście. To jest inny świat, w którym większość ludzi traci hamulce. Pamiętaj na początku jest najgorzej. Jesteś świeżym mięsem”.
Przyznam szczerze, że przeraziło mnie to. Jakoś wizja „Statku miłości” w dosłownym znaczeniu wcale mi się nie podoba. Nie mam ochoty szukać tam nikogo. Bądźmy realistami – ten rejs trwa tylko dziewięć miesięcy. Co potem? Naprawdę wątpię, żeby pokładowe uczucie przetrwało na stałym lądzie.
Ehhh nie sądziłam, że lepkie łapska będą w ogóle zaprzątać mi głowę. Głupia sprawa i dla wielu z Was zapewne zabawny jest fakt, że się w ogóle tym przejmuję, ale we mnie mimo wszystko wzbudziło to spory niepokój.

Myślę, że na koniec doskonale pasują słowa mojej świętej pamięci Babci Czesi:
 „Jak się sama nie uszanujesz, to nikt nie będzie szanował Ciebie”


środa, 24 kwietnia 2013

WIZA AMERYKAŃSKA – co, jak i gdzie?


WIZA AMERYKAŃSKA – co, jak i gdzie?

Na początku napiszę, że w sprawie Wizy pisał do mnie Pan Wojciech Giersz.

CO?... dokumenty

Zanim ruszysz na podbój Konsulatu, musisz się odpowiednio przygotować. W związku z tym dostaniesz kilka maili, w których dowiesz się, czym i w jakiej kolejności powinieneś się zająć.

Mail nr 1 (od PanaWojciecha):
§ Zdjęcie wizowe - kwadrat 5 na 5 cm; twarz zprzodu; wysokość głowy na zdjęciu 3 cm; tło jasne może być białe; zdjęcie wformacie jpg;
§ Dostaniesz pytania, na które będziesz musiał odpowiedzieći odesłać z powrotem na wskazany adres;
§ Musisz dokonać opłaty za rozpatrzenie wniosku wizowego na konto Ambasady. Druk opłaty znajdziesz korzystając z następującego linku http://www.ustraveldocs.com/pl_pl/Fee160.pdf, albo proszę wejść na stronę http://www.ustraveldocs.com/pl_pl/ a następnie kliknąć trzeci link pod zdjęciem „Dane bankowe i formy płatności” i dalej Bankowy druk opłaty wizowej - $160. 
Opłaty można dokonać jedynie w Banku Pocztowym.

Po uiszczeniu opłaty należy przesłać 12-cyfrowy kod transakcji oraz datę wpłaty na podany adres. Po otrzymaniu w/w materiałów, Pan Wojciech przygotował dla mnie wniosek wizowy oraz umówił na spotkanie w Ambasadzie. 
§ W odpowiedzi na ten mail, możesz również dodać terminy twojej dostępności – tzn., kiedy możesz jechać do Konsulatu – podaj takie terminy, żebyś był przygotowany zarówno na wycieczkę do Krakowa i Warszawy.

Mail nr2 (NO-REPLY)
W tym mailu dostaniesz link do twojego „osobistego” kontawizowego. Musisz się tam zalogować (login i hasło, też dostaniesz w tym mailu)i pobrać potwierdzenie. Kilka minut później dostaniesz mail z „Potwierdzeniem zapisuna spotkanie”.

Mail nr3 (od PanaWojciecha):
Informacjedotyczące, tego, co musisz zabrać do Konsulatu:
§  Swój paszport;
§  Wydruk potwierdzenia wizyty (email zadresu <a>no-reply@ustraveldocs.com</a>);
§  List na Wizę podpisany przez Steiner (wzałączniku, wydrukować w kolorze w dobrej rozdzielczości);
§  Potwierdzenie opłaty wizowej z Banku Pocztowego;
§  Wydrukowane potwierdzenie złożenia wniosku(w załączniku);
§  Zdjęcie w wersji papierowej (to samo 5 na5 cm) – miałam, ale nie chcieli;);

JAK?... procedura

Uzbrojona wpotrzebne dokumenty, stanęłam naprzeciwko Konsulatu.
W praktyce wizytaw Konsulacie w Krakowie wygląda następująco:
1.      W raz z małym tłumkiem ludzi, czekasz przed budynkiem, aż przyjdzie jakiś Pan. Zabierze od Ciebie paszport, potwierdzenie wpłaty i potwierdzenie zapisu na spotkanie. W zamian dostaniesz numerek.
2.      W drzwiach Konsulatu pojawi się inny Pan, który poprosi „ponumerowanych” o ustawienie się w kolejce.
Jeżeli ktoś, będzie czekał na Ciebie na zewnątrz, to daj mu wszystkie swoje rzeczy – telefon, sprzęt nagrywający i inne rzeczy, które mogą wzbudzić wątpliwości wobec Twojej osoby. A biorąc pod uwagę amerykańską paranoję na punkcie zamachów to najlepiej, żebyś został w samych skarpetkach;).  Jeżeli nie masz nikogo, kto mógłby popilnować Twojego dobytku, to nie ma się, czym martwić – i tak Ci wszystko zabiorą i wsadzą w depozyt ;p.
3.      Następnie kierujesz się do pomieszczenia, gdzie wezwany po imieniu i nazwisku idziesz do okienka, w którym pokazujesz „List na Wizę podpisany przez Steiner” i oddajesz swoje odciski palców :D. Po odejściu od okienka, bierzesz numerek i idziesz dalej.
4.      Kolejne pokój – ogólnie nie wiem, o co tam chodziło. Trochę postałam, przytakiwałam i tyle. Miły Pan zapytał się, czy chcę również wizę turystyczną. Oczywiście się zgodziłam.

WAŻNE!!!  Jeżeli nie będziecie mieli tyle szczęścia, co ja i nikt się Was nie zapyta o wizę turystyczną to sami o nią poproście!!! Dostaniecie ją na pewno!!!

5.      Koniec wizyty –wesoło maszerujecie do wyjścia :D.

GDZIE?... Kraków

Kraków.Dlaczego nie Warszawa do diabła?! – tak brzmiało moje pytanie, po telefonie od Pana Wojciecha. Odpowiedz okazała się banalna - nie było wolnych miejsc w Warszawie.


 TO NIE JEST INSTRUKCJA!!! TO JEST TYLKO SPRAWOZDANIE Z MAŁĄ DOZĄ KONKRETNYCH INFORMACJI! PROSZĘ NIE TRAKTOWAĆ TEGO TEKSTU JAKO PEWNIKA, ŻE W WASZYM PRZYPADKU WSZYSTKO BĘDZIE WYGLĄDAĆ TAK SAMO! Ale zdziwiłabym się gdyby było inaczej ;).

Interview, czyli rozmowa kwalifikacyjna w praktyce :)


Cała rozmowa podzielona była na cztery części. 

Prezentacja  Steiner company.
Pani Ingrid Borst opowiadała o Steiner. Mówiła dlaczego ta praca jest wyjątkowa i dlaczego warto podjąć takie wyzwanie. Opowiadała o życiu na statku i o tym jak ciężka i wymagająca jest ta praca. Wyraźnie zaznaczyła, że nie jest to zajęcie dla każdego. Amerykańska filozofia "biznes is biznes" nadaje tej pracy specyficzny charakter - całkiem inny niż ten przyjęty w Europie. Fakt, że nie ma stałego wynagrodzenia a jedynie procent ma motywować ludzi do „szukania” klientów. Takie trochę zaganianie ;). Zaskoczyło mnie to, ale nie zniechęciło.

Autoprezentacja.
Każdy musiał wyjść na środek sali i odpowiedzieć na pytania:
  • Name, profession;
  • My professional qualifications are;
  • My job experience is....;
  • Which city did you travel from?;
  • Why are you applying for the job?;
  • What's your dream for the future?;
  • What languages do you speak?;
Oczywiście po angielsku ;).
Mówcie wyraźnie i się uśmiechajcie.

Test praktyczny.
Zostaliśmy podzieleni na grupy. Jedna grupa miała test praktyczny, druga teoretyczny.
Bardzo ważne jest przygotowanie. Wcześniej w mailach zostaliśmy wszyscy poproszeni o zabranie ze sobą:
  • a model & uniform for your test (modela I uniform)
  • two big beach towels or bed sheets (dwa ręczniki kąpielowe oraz prześcieradło – coś do położenia na stół do masażu)
  • a water bowl and cotton (miskę na wodę oraz waciki)
  • treatment products (kosmetyki)
  • if possible a portable massage table (no i jeżeli macie taka możliwość to zabierzcie stół to masażu)
Test praktyczny obejmuje:
  • Masaż pleców ok 10 min – bardzo ważne jest tu samo rozpoczęcie i zakończenie masażu;
  • Demakijaż twarzy – demakijaż to nie wszystko. Zadbajcie o stanowisko pracy. Nie ma tam żadnych stolików, ale można ułożyć kosmetyki na krześle;
  • Masaż twarzy ok 10 – nie ograniczajcie się do samej twarzy, ważne jest by nie zapomnieć o ramionach i karku.

Test teoretyczny.
Oto pytania jakie pamiętam – a raczej czego mniej więcej dotyczyły:
  1. Prądy galwaniczne;
  2. Prądy Faradaya;
  3. Jakie komórki oraz gruczoły znajdują się w skórze właściwej?;
  4. Jak nazywa się pierwsza warstwa skóry? (chodzi oczywiście o naskórek);
  5. Jak nazywają się mięśnie wokół oczu? (i tu łacinę poproszę);
  6. Wymień warstwy naskórka od leżącej najgłębiej (też łacina);
  7. Pytania typy „prawda czy fałsz” (ok 6 pytań);
  8. Co zrobiłabyś gdyby klient… (i jakieś tam hipotetyczne wydarzenie).

Wszystko razem trwało ok 7 godzin :)
I to na tyle :)

Co to za blog u diabła, znowu?

A oto sobie taki tam blog, dziewczyny, która wypływa w morze.

Udało jej się spełnić marzenie o pracy na statku jako terapeutka SPA i teraz chce się podzielić z innymi swoim szczęściem, ale również spostrzeżeniami i być może służyć radą tym, którzy również pragną popłynąć tym samym prądem. 

Tak naprawdę, to moja przygoda się dopiero zaczyna. Jestem w trakcie przygotowań do wyjazdu, ale uważam, że jest to idealny moment na otwarcie bloga. Będą tu wpisy dotyczące konkretnych aspektów wyjazdu, jak np. "Wiza Amerykańska - co, jak i gdzie?", jak również bardziej osobiste spostrzeżenia. 

Jest to swojego rodzaju dziennik podróży... PODRÓŻY ŻYCIA!

Teraz konkrety:
agencja: Astral LTD
armator: Steiner
stanowisko: beauty therapist SPA